Spóźniona o tydzień, ale wcześniej nie było czasu na przygotowanie zdjęć.
Poprzedni weekend udało się spędzić w miłym towarzystwie w Osolinie pod Wrocławiem.
Oprócz imprezy (;]) udało się też zrobić kilka zdjęć. Pozazdrościłem trochę Camparis i jej makrofotek i moim absolutnie nie-makro obiektywem udało się coś ustrzelić.
Żóóółto 😛

Widziałem pająka cień…

Uratuj trzmiela. Potem się suszył na kwiatku.

Motylem być…

A to "molo" nad jeziorem… Bagienko

I samo jezioro.

Pies… Koń… Kot… Kura… Krowa! Muuuuućka!

Stara, zapomniana murowana stodoła.

Przydrożny krzyż. Na spacerze kilka takich minęliśmy.

Dobry pies, ale mógłby nervosol spożywać.

I po 4 godzinach błądzenia po lasach i okolicznych drogach wróciliśmy skąd wyszliśmy.
